AndrzejR2 AndrzejR2
931
BLOG

Tak się bawi WOŚP: Defraudujta co chceta! Cz. 1 Śniadanie.

AndrzejR2 AndrzejR2 Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Wiemy już jak Jeffrey wygląda i jak jest zbudowany, teraz poznamy jego zwyczaje żywieniowe. Metodologię badań przyjąłem następującą. Będziemy badali skład, pochodzenie i kaloryczność posiłków głównych Jeffreya, by następnie przejść do przekąsek. Zaczniemy oczywiście od śniadania.

Śniadanie Jeffreya.
Zajmiemy się tym co jest istotą posiłku, czyli jego wartością odżywczą mierzoną jego kalorycznością. Wartość kaloryczną śniadań Jeffreya wyznaczymy zaczynając od ustalenia składu tych posiłków. Generalnie Jeffrey nie jest wybredny smakowo i zupełnie nie przeszkadza mu monotonia spożywanych posiłków. Nie dziwi więc, że śniadania Jeffreya składają się tylko z środków pieniężnych zebranych w ramach zbiórek publicznych o umownej nazwie „Wielki Finał”z przeznaczeniem na zakup sprzętu.
 
Znamy już jadłospis śniadaniowy Jeffreya pora więc na wyznaczenie jego wartości kalorycznej. Wyjściowe informacje zaczerpnąłem z zamieszczonych na portalu fundacji WOŚP „rozliczeń” zbiórek publicznych z lat 2008 – 2012. Zsumowałem wszystkie pozycje, których treść zawierała słowa „sprzęt”, „aparat” lub tylko z zakupem sprzętu się kojarzyły. Otrzymałem kwotę 192,7 mln PLN. Jednak po głębszym namyśle odjąłem od tej kwoty 2,5 mln PLN przeznaczone w roku 2011 na zakup motopompy pływającej „Posejdon”. Tym samym wyliczona wartość kaloryczna śniadań pochłoniętych przez Jeffreya w latach 2008 – 2012 wyniosła 190,2 mln PLN. Dla wielu to co tu napisałem może wydawać się nieprawdopodobnym lub wręcz szokującym, zatem co prędzej wyjaśniam w czym rzecz.

Ideą zbiórki publicznej jest to, że po jej zakończeniu i zużytkowaniu zebranych ofiar pojawia się obdarowany czy obdarowani, przy czym ofiarodawca czy ofiarodawcy są nieznani. Zatem nie może dojść do darowizny, czyli czynności cywilnoprawnej z uwagi na brak możliwości wskazania jednej ze stron takiej czynności, tu darczyńcy. Organizator zbiórki publicznej jest tylko czasowym dysponentem zebranych ofiar i ma ustawowy obowiązek zużytkować zebrane ofiary na cel wskazany w pozwoleniu na zbiórkę publiczną w terminie jednego miesiąca od zakończenia zbiórki. Jak ustaliliśmy w poprzednich notkach tak się nie dzieje. A co zatem się dzieje? Dzieje się to, że organizator zbiórek publicznych o umownej nazwie „Wielki Finał”, który jednocześnie jest fundacją o nazwie „Fundacja Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy”, zebrane ofiary przeznacza na powiększenie swojego majątku. To co w tym momencie ujrzały wasze oczy drodzy czytelnicy ma swoją nazwę, a nazwa ta brzmi defraudacja. I nie ma tu znaczenia, że w późniejszym terminie WOŚP kupuje jakiś sprzęt medyczny i w drodze umów darowizny, obwarowanych wieloma klauzulami, przekazuje go placówkom medycznym. Robi to już w ramach swojej działalności statutowej ale za zdefraudowane wcześniej środki ze zbiórki publicznej. Dla pełnego obrazu należy jeszcze ustalić kiedy dokładnie dochodzi do defraudacji środków ze zbiórki publicznej. Możliwości mamy trzy. Najwcześniej może to być w momencie upływu ustawowego miesięcznego terminu na zużytkowanie zebranych ofiar. Najpóźniej w momencie zatwierdzenia bilansu fundacji WOŚP za rok, w którym zbiórka była zakończona. A w międzyczasie jest jeszcze moment zaksięgowania zebranych ofiar w księgach rachunkowych fundacji WOŚP.

Dalej zszokowani i niedowierzający? Chyba wiem dlaczego. Otóż w odmalowanym tu obrazie kogoś brakuje. Ten ktoś to główny bohater dzieła WOŚP. Pozostaje on jednak w cieniu, o ile nie za parawanem. Rzućmy zatem snop światłą na tego niesłusznie ukrytego głównego bohatera. Tak drodzy czytelnicy, przed waszymi oczami stoi ofiarodawca. Tak to te anonimowe miliony ludzi, które zapewnione przez organizatorów, że ich ofiary przeznaczone będą od razu na wspomaganie leczenia chorych dzieciaczków, wrzucały pieniążki do puchy. To ofiarodawcy przekonani, że ich państwo jak zwykle zdaje egzamin i czuwa nad bezpieczeństwem ich ofiar, nie pozwalając aby ich ofiar służyły jako rekwizyty w sztukach magicznych do wytwarzania złotego kurzu. No cóż, jeżeli pozostali jeszcze czytelnicy, którzy nie zgadzają się z moją opinią, że Jeffrey spożywa śniadania, których kaloryczność wzięła się z defraudacji, to muszą to być  Czarni Rycerze.

Mam nadzieję, że jutro zdążymy zanalizować skład i kaloryczność lunchu Jeffreya.

Swoją drogą to księgowość fundacji WOŚP prowadzić musi jakiś sułtan księgowości. Zaksięgować kasę ze zbiórki publicznej po stronie „winien” rachunku bankowego, to nawet stażysta potrafi. Ale zaksięgować do tego stronę „ma" to sztuka, że ho ho.

Oczywiście nie może tu zabraknąć  "Instrukcji dla komentatorów ..."

 

 

AndrzejR2
O mnie AndrzejR2

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka